DLA RODZICÓW

PORADNIK DLA RODZICA

Słowa ranią na całe życie

Akcja „Słowa ranią na całe życie” to kampania społeczna, której celem jest wzrost świadomości społeczeństwa – w szczególności rodziców – że przemoc werbalna (krzyk, wyzwiska, obraźliwe etykiety), niesie za sobą długotrwałe negatywne konsekwencje, wpływające zarówno na obecne, jak i przyszłe funkcjonowanie dziecka.

 

Rodzicu !!!

Pochwały mają moc– Aby odnosić sukcesy wychowawcze warto zatem nauczyć się dostrzegania pozytywnych zachowań u swojego dziecka. Wymaga to większego skupienia uwagi na jego zachowaniu i włożenia nieco wysiłku w zmianę dotychczasowego sposobu reagowania.

 

Wbrew powszechnym opiniom, dziecko często nagradzane i chwalone stara się być jeszcze lepsze! Z drugiej strony – dziecko stale krytykowane dochodzi do wniosku, że jego wysiłki i tak nie mają sensu, skoro rodzice okazują jedynie niezadowolenie.

 

Jak skutecznie chwalić dziecko?

Aby chwalenie było skuteczne:

  • Pochwały muszą być skierowane na konkretne zachowania, nie stosuj pochwał ogólnych,
  • Nagradzaj dziecko za dobre zachowanie,
  • Chwal każdy mały kroczek dziecka ku pożądanemu zachowaniu,
  • Próbuj „wyłapać” dobre zachowanie u dziecka i chwal je,
  • Pochwal dziecko kiedy zaprzestało negatywnego zachowania.

Chwaląc, pamiętaj:

  • Opisz, co widzisz – np. „Widzę misie poukładane na półce i klocki w pudełkach”,
  • Opisz, co czujesz – np. „Przyjemnie jest wejść do twojego pokoju i zobaczyć porządek”,
  • Podsumuj godne pochwały zachowanie dziecka – np. „Cieszę się, że potrafisz sam uporządkować swoje zabawki”.

 

Pułapki i szanse dobrej pochwały:

 

  • Gdy oceniamy zachowanie lub twórczość dziecka mówiąc „ładnie, ślicznie, pięknie” dziecko nie wie co tak naprawdę nam się podoba. Ważne, żeby nasza pochwała była opisowa i szczegółowa, a nie ogólna. Dzięki temu dziecko zobaczy, że jesteśmy naprawdę nim zainteresowani.
  • Unikaj takiej pochwały, w której ukryte jest przypomnienie wcześniejszego niepowodzenia dziecka – np. „No widzisz – jak chcesz, to potrafisz”,
  • Rujnuje naszą pochwałę wyraz „ale” – np. „Cieszę się, że posprzątałeś swój pokój, ale szkoda, że ubrania nadal leżą na krześle”,
  • Lepiej unikać komunikatów „Jestem z ciebie taka dumna”, powiedzmy raczej: „Możesz być z siebie dumny” – dziecko wtedy nabiera pewności siebie.
  • „Ty leniuchu!” czyli o wpisywaniu i uwalnianiu dziecka od grania ról– Rodzice są dla dzieci najważniejszymi dorosłymi – to od nich maluchy uczą się, jakimi prawami rządzi się świat, są dla dziecka nauczycielami, towarzyszami, opiekunami. Na bazie tego, co rodzice myślą, mówią, przekazują dziecku w bezpośrednim kontakcie z nim, maluch buduje obraz samego siebie i poczucie własnej wartości
  • Dziecko zaczyna się zachowywać zgodnie z rolą, jaką się mu przypisuje dlatego, że zaczyna wierzyć w to, co słyszy na swój temat. Jest jeszcze jeden ważny powód, dla którego dziecko „wchodzi w przypisywaną mu rolę”. Jeśli bałaganiarzowi będziemy wytykać tylko przejawy jego bałaganiarstwa, a pomijać będziemy przejawy zachowania, które by mogły temu przeczyć, to utwierdzimy go w przekonaniu, że nie warto podejmować wysiłków, bo są one niezauważane i niedoceniane. Dlatego tak ważne jest, by skupiać się na tym, co pozytywne, a nie wyłącznie na tym, co nam przeszkadza.

Sposoby pomagające dziecku budować pozytywny obraz siebie samego i pozwalające mu uwolnić się od grania ról:

  • Wykorzystaj okazję, aby pokazać dziecku, że nie jest tym, za kogo się uważa.
  • – do „leniucha” powiedz: „widzę, że posprzątałeś swoje ubranka, to duży wysiłek”.
  • Stwórz okazję, w której dziecko spojrzy na siebie inaczej.
  • – do „niechętnego do pomocy” powiedz: „potrzebuję twoich małych rączek do przytrzymania tego małego supełka, moje dłonie są za duże”.
  • Pozwól „podsłuchiwać” dziecku, gdy mówisz o nim pozytywnie.
  • – o „bałaganiarzu” – do babci: „wiesz, Michaś posprzątał dzisiaj wszystkie swoje samochodziki z podłogi, cieszę się, że to zrobił”
  • Zademonstruj (zamodeluj) zachowanie godne naśladowania.
  • – do „krzykacza” powiedz: „złości mnie kiedy tak krzyczysz, też mam ochotę to zrobić, idę do pokoju, aby się uspokoić”.
  • W szczególnych momentach bądź dla dziecka skarbnicą wiedzy, odwołaj się do wcześniejszych doświadczeń dziecka.
  • – do „samoluba” powiedz: „a pamiętasz, jak wczoraj podzieliłaś się z Kasią cukierkami, było wam wtedy bardzo miło”.
  • Kiedy dziecko postępuje według starych nawyków, wyraź swoje uczucia lub oczekiwania.
  • – do „zapominalskiego” – „denerwuję się, kiedy nie przynosisz mi rzeczy, o które prosiłam przed 5 minutami, ponieważ potrzebuję ich teraz”.

Sposoby te mogą pomóc dziecku odkryć swój potencjał. Nie oczekujmy jednak, że raz zastosowane przyniosą spektakularne efekty. Na zmianę potrzeba czasu i naszej konsekwencji w postępowaniu. Na początek zmieńmy swoje nastawienie – spróbujmy pomyśleć, że nie ma samolubnego dziecka – jest takie, które jeszcze nie poznało radości z dzielenia się, że nie ma dziecka – niezdary, jest takie, któremu trzeba pokazać, jak może rozwijać swoją sprawność i ile może mieć z tego przyjemności, a leniuch, to dziecko, któremu po prostu brak motywacji, bardzo potrzebujące osoby, która uwierzy, że potrafi ono ciężko pracować, gdy mu na tym zależy. Zmiana naszego myślenia pomoże dziecku zmienić myślenie na swój temat. Ono potrzebuje czasu, by na nowo uwierzyć w swoje możliwości. Najbardziej pomoże mu w tym rodzic, który wierzy w niego, w jego dobroć i potencjał. Stwarzaj zatem okazje, aby Twoje dziecko rozwijało swój potencjał i budowało poczucie własnej wartości.

 

Dzieci nadpobudliwe psychoruchowo

Nadpobudliwość psychoruchowa – to zespół cech zachowania, który dotyczy czynności psychicznych i motorycznych. Występuje w postaci:

  • wzmożonego pobudzenia ruchowego (niepokój ruchowy, czyli: nieustanne kręcenie się, zmiany pozycji ciała, ciągłe manipulowanie wokół własnej osoby [skubanie garderoby, guzików, ogryzanie paznokci itp.]);
  • nadmiernej reaktywności emocjonalnej (m.in. w zachowaniu dziecka występuje: drażliwość, agresywność lub płaczliwość, lękliwość; działania dziecka są słabo kontrolowane; dziecko wykazuje się małą wytrwałością, zniechęca się w sytuacjach trudnych, jest mało odporne na niepowodzenia; cechuje się niedojrzałością i niezrównoważeniem emocjonalnym);
  • specyficznych zaburzeń funkcji poznawczych (m.in. wszystkie nowe bodĽce zwracają uwagę dziecka; u dziecka występuje: słaba koncentracja, mała trwałość, nadmierna przerzutność i brak selektywnej uwagi, mała wytrwałość, szybka męczliwość, wahania mobilizacji psychicznej. Konsekwencją tych zaburzeń jest „roztrzepanie” dziecka, zapominanie, chaotyczność i słaba organizacja działania, co mimo dobrej sprawności intelektualnej dziecka, może wpływać na osłabienie wyników w nauce).

RADY DLA RODZICÓW I NAUCZYCIELI DZIECI NADPOBUDLIWYCH PSYCHORUCHOWO:

 

  1. Zaakceptować występujące u dziecka przejawy nadpobudliwości psychoruchowej i zrozumieć, że nie są one spowodowane „złą wolą” dziecka.
  2. Nie karać (szczególnie cieleśnie) przejawów nadpobudliwości, gdyż może się ona przerodzić w zachowania agresywne (mające np. ujście poza domem, mimo objawów posłuszeństwa dziecka w domu, w obecności rodziców).
  3. Otaczać dziecko atmosferą ciepła emocjonalnego, bezpieczeństwa, spokoju, życzliwości i zrozumienia dla jego problemów.
  4. Wyciszać jego napięcia emocjonalne, lęki, przez stworzenie warunków sprzyjających wypowiadaniu się, okazywaniu przeżywanych uczuć.
  5. Dostrzegać nawet niewielką poprawę w postępowaniu dziecka, wzmacniać pozytywne przejawy zachowania.
  6. Konsekwentnie egzekwować od dziecka przestrzegania określonych norm i ustaleń (np. stałe godziny na naukę, zabawę itp.). Zapoznać dziecko ze stałym systemem praw i wymagań, konsekwentnie wprowadzając w życie.
  7. Nie hamować nadmiernej aktywności dziecka, lecz stale, dyskretnie ukierunkowywać jego działalność na właściwy cel (np. pozwolić na uczestnictwo w szkolnych pozalekcyjnych zajęciach sportowych, zorganizować rodzinny wypoczynek na świeżym powietrzu itp.)
  8. Czuwać nad stawianiem celów na miarę możliwości dziecka (niezbyt odległe w czasie, na odpowiednim poziomie trudności). Dzielić pracę, naukę na mniejsze bloki, z przerwami między nimi.
  9. Dyskretnie pomagać w organizowaniu działań dziecka tak, aby zawsze osiągnęło zamierzony cel, zakończyło czynność, wykonało zadanie.
  10. Odległość i jakość celów, zakres obowiązków starać się dostosować do wieku i zainteresowań dziecka.

 

Gdy dziecko nie chce chodzić do szkoły

Co to za problem?

Fobia szkolna jest jednym z rodzajów nerwic dziecięcych związanych ze środowiskiem szkolnym i wymaganiami, jakie są tam stawiane. Każde dziecko przeżywa niepokój, idąc pierwszy raz do szkoły. To lęk związany z oddzieleniem od rodzica i lęk przed nieznanym, którym jest szkoła. Większość uczniów oswaja się z tymi lękami, ale niektóre dzieci nie dają sobie rady ze względu na problemy, jakie tkwią w nich samych lub na skutek różnego rodzaju urazów. Niepokój związany z oddzieleniem może wtedy przerodzić się właśnie w fobię szkolną.

Istnieje też teoria dotycząca przyczyn fobii szkolnej wskazująca na negatywne nastawienie nauczyciela, co staje się dla dziecka Ľródłem lęków. Nie należy więc lekceważyć sytuacji, w których dziecko skarży się, że jest Ľle traktowane przez wychowawcę czy innego nauczyciela, zawsze należy dokładnie się dopytać, sprawdzić, porozmawiać w szkole.

Do innych czynników nasilających ryzyko wystąpienia fobii szkolnej zalicza się indywidualne cechy psychofizyczne ucznia, np.: zaburzenia emocjonalne, wady wymowy, dysleksję czy niepełnosprawność.

Duży wpływ na rozwój fobii szkolnej ma jakość życia rodzinnego. Rozwinięciu się choroby sprzyjają konflikty rodziców, tak zwana „ciężka atmosfera” w domu, jak również problemy finansowe.

Istotą fobii szkolnej jest całkowita odmowa i niemożność chodzenia do szkoły. Fobia może rozwijać się powoli i niezauważalnie.

Protesty przed wyjściem do szkoły najczęściej po raz pierwszy pojawiają się po wakacjach, feriach, krótkiej chorobie czy stresującym wydarzeniu, jakim może być dla dziecka np. zmiana miejsca zamieszkania. Również wtedy, gdy dziecko jest często zatrzymywane w domu przez nadmiernie troskliwych rodziców z powodu najdrobniejszych dolegliwości zdrowotnych.

W przypadku dzieci z widoczną niepełnosprawnością rodzice szczególnie bacznie powinni obserwować poczynania swoich pociech w szkole, gdyż są one częściej narażone na zaczepki ze strony rówieśników lub nawet uprzedzenia niektórych nauczycieli. Dobrze jest pytać, obserwować relacje dziecka z kolegami (czy utrzymuje kontakty telefoniczne, czy dzieci odwiedzają się nawzajem), być w stałym kontakcie z wychowawcą klasy oraz słuchać, słuchać i jeszcze raz słuchać, co mówi do nas dziecko.

Wyżej wymienionym objawom często towarzyszy wypowiadanie całego szeregu obaw i trosk, za pomocą których dziecko usiłuje uzasadnić swoją niechęć do szkoły, np. tym, że lekcje są za trudne, nauczyciel niesprawiedliwy, a koledzy głupi. Może pojawić się lęk przed zaśnięciem, przed zwierzętami, złodziejami, ciemnością i potworami.

Większość objawów ustępuje zwykle po kilku godzinach, jeśli oczywiście rodzice pozwolą dziecku zostać w domu. Niezbyt dobrym pomysłem jest ich bagatelizowanie, zarzucanie dziecku lenistwa i zmuszanie do pójścia do szkoły. Może to doprowadzić do zaostrzenia objawów i pogłębienia choroby.

 

FOBIA SZKOLNA TO CZY WAGARY?

 

UCZEŃ WAGARUJĄCY 

– stara się ukryć nieobecności przed rodzicami

– nie odczuwa ogromnego lęku przed pójściem do szkoły

– często oszukuje

– raczej nie uskarża się na dolegliwości fizyczne

– po lekcjach chętnie przebywa poza domem

– jest pod dużym wpływem rówieśników

– gdy ucieka z zajęć, dopuszcza się czynów chuligańskich (np. kradzieży, bójek)

 

UCZEN CIERPIĄCY NA FOBIĘ SZKOLNĄ

– różnymi sposobami uzyskuje zgodę rodziców na opuszczanie zajęć, również manipulacją

– zwykle lubi szkołę, jest skrupulatny i dokładny, ale boi się chodzić do szkoły z powodu odczuwania ogromnego lęku, wręcz paniki

– martwi się sprawami dotyczącymi nauki i rodziców

– cierpi na dolegliwości zdrowotne w obliczu konieczności uczestniczenia w zajęciach szkolnych

– niechętnie wychodzi z domu, ciągle chce być z rodzicami

 

GŁOWNE OBJAWY SOMATYCZNE

– bóle i skurcze brzucha

– bóle głowy

– dolegliwości żołądkowe, takie jak nudności, wymioty, biegunki, zawroty głowy

– przyspieszone bicie serca

– stany podgorączkowe

 

Co robić ?

Na początek należy próbować odróżnić fobię szkolną od zwykłych wagarów. Samego wagarowania oczywiście również nie należy lekceważyć, ponieważ przeważnie świadczy o tym, że dziecko ma jakieś kłopoty. W obu przypadkach dobrze jest zasięgnąć porady specjalisty, a w przypadku podejrzenia o fobię szkolną należy zrobić to szybko, najlepiej u lekarza psychiatry, ponieważ jeśli dziecko prześladowane lękami nie uzyska profesjonalnej pomocy, trzeba się liczyć z poważnymi następstwami, które mogą oznaczać zaburzenie normalnego toku edukacji i społecznego rozwoju dziecka, a nawet – w skrajnych przypadkach – inwalidyzację (skierowanie do szkoły specjalnej) i utrwalenie się cech, które uniemożliwią powrót do społeczeństwa.

 

Jak to się leczy ?

Problem fobii szkolnej zawiera się w trójkącie: rodzina – szkoła – dziecko. Z czego najważniejszym ogniwem jest rodzina i to ona powinna odgrywać główną rolę w procesie leczenia. Często najskuteczniejszym sposobem jest terapia całej rodziny. Na poziomie behawioralnym najistotniejsze jest jednak jak najszybsze przerwanie absencji dziecka w szkole, co można uzyskać poprzez nawiązanie kontaktu z wychowawcą i stworzenie (przejściowo!) bezstresowych warunków powrotu dziecka do szkoły.

 

Wewnętrzna motywacja u dzieci – jak ją wspierać?

Wewnętrzna motywacja u dzieci? Często bywa z nią naprawdę ciężko, szczególnie, w kwestiach, które nie do końca leżą w granicach ich zainteresowań czy, mówiąc wprost, chęci – po prostu. Ale jednak – czasem trzeba! Szkoła idealna czy mniej, jednak, jakby na to nie spojrzeć trzeba odrabiać zadania domowe, o przygotowaniach na każdą kolejne zajęcia lekcyjne z historii, przyrody czy polskiego – już nie wspomnę. Trzeba zmierzyć się z treścią nowej lektury, no i nie można zapomnieć o obowiązku posprzątania pokoju czy też zrobienia czegoś, co nie polega wyłącznie na przyjemności typowego dolce far niente. Co ma zrobić Rodzic, który po raz kolejny słyszy “może później”, “nie eeee”, “ale mi się nie chce”, “ale ja tego nie lubię”, “naprawdę muszę?”Zmuszać czy nie? Grzmieć i grozić? Straszyć? No właśnie nie! Motywować. Warto wiedzieć, jak wspierać i pobudzać motywację wewnętrzną u Dzieci, by nawet nie do końca przyjemne sytuacje stały się dla nich ciekawym wyzwaniem.

Co to jest wewnętrza motywacja?

Zacznijmy od próby zdefiniowania zagadnienia. Nie będzie to jednak definicja legalna motywacji z podziałem na motywację wewnętrzną i zewnętrzną. O tym przeczytacie np. w jednym z artykułów bloga Natuli – dzieci są ważne. Zatem, czym jest wewnętrzna motywacja u dzieci? Prosto odpowiadając, to nic innego, jak stan, w którym dzieci te nabywają ochoty na zrobienie czegoś z własnej woli.

Trzeba pamiętać o jednym, nasz Dzieciak żyje tu i teraz. Zatem, ochota ta nie dość często tu wystąpi. Nasze dzieci zasadniczo nie myślą jeszcze przyszłościowo, niekoniecznie też mają pojęcie o związkach przyczynowo-skutkowych rządzących w świecie.

Zadanie dla rodzica jest takie, by sprawić, żeby dziecko czuło, że ma moc, by dokonać niemożliwych! Nasze Dziecko ma szanse czuć się wewnętrznie zmotywowane, gdy wykonuje jakąś czynność, która jest dla niego źródłem satysfakcji.

Motywacja wewnętrza u Dzieci

Przywykło się myśleć, że są dwa sposoby motywowania przez dzieci – kary i nagrody. O karach już pisałem. One nie sprawią, że nasza Pociecha zacznie coś robić z własnych chęci – będzie bowiem kierowana strachem. A jak jest z nagrodami? Oj, to miękki i niestabilny grunt.

Wiadomo bowiem, że nagroda zawsze jest mile widziana – nie gardzimy nią my, dorośli, więc dlaczego dzieci miałyby być tu obojętne? My mamy już swój bagaż doświadczeń. Pobraliśmy już stosowne nauki, wysprzątaliśmy swoje pokoje. Teraz robimy to nie dla pochwał, a dlatego, że wiemy, że to jest dobre. I nie działa już na nas „lizak w nagrodę”, bo sami możemy po niego sięgnąć.

Dzieci działają inaczej. Nagradzanie Ich za czynności sprawi, że będą podejmowały się pewnych działań, nawet wbrew sobie, byle dostać nagrodę. A czy czegoś się z nich nauczą? Coś osiągną? Odkryją nową przyjemność, pasję, umiejętność? Nie. Nagroda nie budzi wewnętrzne motywacji, a zwykłą chęć zysku. Jeśli więc chce się wspierać motywację wewnętrzną u dzieci – tym, co najbardziej zachęci do działania, powinna być wyłącznie wizja Ich własnego zadowolenia.

„Budowanie motywacji można porównać do siania ziaren. Dobry ogrodnik wie, że trzeba czasu i cierpliwości, aby pojawiły się plony.”

Joanna Steinke-Kalembka

 

Budzenie olbrzyma w małym człowieku

Oto kilka wskazówek, co można zrobić, by w Dziecku zapaliła się iskra, aby dać Mu wędkę, a nie rybkę

Chwalenie choć w pełni przemyślane

Warto sprawdzać prace Dziecka, przyglądać się Jego zachowaniu, dopytywać, jak to zrobiło, jak do czegoś doszło. Jasne jest, że każdy lubi być chwalony i doceniany, my dorośli także i to jest zupełnie naturalne. I nie ma co obawiać się – od stwierdzenia „No pięknie to zrobiłeś, jestem pod wrażeniem” Dziecko nie wyrośnie na narcyza, samochwałę i kogo tam jeszcze. A usłyszeć, że ktoś jest z nas dumny, jest naprawdę bardzo przyjemne – dodaje skrzydeł. Jednak chwalenie ma sens, jeśli coś naprawdę budzi nas entuzjazm. Bo dużo ważniejsze jest…

Być względem dziecka w pełni szczerym

Chwalenie wszystkiego, co Dziecko zrobiło, też chyba nie jest dobre. Taki mechanizm wspierania motywacji może doprowadzić nasze do prostego mechanizmu – chęci sprawienia przyjemności i wywołania pochlebnej reakcji. To nijak się ma do budzenia motywacji wewnętrznej u dziecka. Nie ma nic złego w wyrażeniu krytyki, pod warunkiem, że nie towarzyszy jej komunikacja oceniająca, roszczeniowa i przemocowa. Odpowiednio wyrażona sugestia, że coś nie jest złe, ale nie pokazuje całego potencjału, może pobudzić do przemyśleń. Warunkiem jest tu jednak właśnie postawa Rodzica. „Wiesz, ten rysunek nie jest zły, choć uważam, że nie pokazuje całego Twojego talentu”. Proszę zauważyć, akceptujemy wskazujemy niedociągnięcia i zarazem wspieramy.

Pokazanie, że robi się coś tylko dla siebie

Warto uświadomić naszego Dzieciaka, że każda rzecz, którą robi, każda czynność, ma tylko jeden cel: działać na jego korzyść (lub nie, wiadomo). Nie dla ocen, nie dla zadowolenia Taty, Mamy, nie dla achów i ochów kogokolwiek z rodziny.

Jasne, zdecydowanie lepiej jest dostać w szkole 5 niż 1, milej usłyszeć, że coś jest ładne, a nie brzydkie, ale … tak naprawdę liczy się to, ile Dziecko z siebie dało by coś osiągnąć. Liczy się Jego zadowolenie i satysfakcja. Dlatego zawsze warto rozmawiać o emocjach i odczuciach. O tym czy jest zadowolone? Czy uważa, że dało z siebie wszystko? Czy jest z siebie dumne lub co uważa, że można zrobić, by tak się czuło: „Mnie się to podoba, a Tobie?”, „Jesteś dumny ze swojego występu?”, „Co by Cię uszczęśliwiło?”, „Nieważne, czy mi się podoba, zrób tak, jak czujesz żebyś TY był zadowolony”. To naprawdę może wywołać ciekawe skutki. Właśnie w taki sposób możemy obudzić wewnętrzną motywację u dzieci. Najgorsze, co można zrobić, to być obojętnym. Obojętny Rodzic to obojętne Dziecko – proste. Jeśli nie jest się w ogóle zainteresowanym tym, co Dziecko zrobiło, trudno raczej jest oczekiwać, by i Ono czymkolwiek się zainteresowało. Interakcja jest bardzo ważna w budowaniu wewnętrznej siły i motywacji.

Wspierajmy nasze Dzieciaki

Dzieci trzeba wspierać. Trzeba je pchać do przodu, pokazywać nowe możliwości, uświadamiać o tym, że są silne, zdolne, że potrafią. To składniki, dzięki którym obudzi się u dzieci wewnętrzna motywacja. Należy jednocześnie zapewniać, że będzie się przy Nich w chwilach potknięcia i że nie zawsze wszystko wyjdzie idealnie, ale zawsze trzeba próbować.

Wewnętrzna motywacja u dzieci. To nieustanny proces wspierania. Nie ma tu miejsca na formułowane warunki do spełnienia, np. „zrób to, bo jak nie… to”, albo rozkazy, na zmuszanie, czy też inne formy nacisku. Nie ma i już! Nie oznacza to jednak, żeby od Dziecka nie oczekiwać. Jednak komunikowanie oczekiwań nie powinno być zachęcające, wspierające, sugerujące Dziecku, że Je na to stać, że potrafi, że jest w tym świetne i że będzie z siebie zadowolone. To nie zawsze będzie łatwe, doskonale o tym wiem. Ale kropla drąży skałę, prawda…?

 

„Zadbaj o dziecięcy mózg”

Drodzy Rodzice

Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę rozpoczęła kampanię „Zadbaj o dziecięcy mózg”, której celem jest zwrócenie uwagi rodziców na potrzebę zachowania równowagi w korzystaniu z urządzeń ekranowych przez dzieci oraz uważnego towarzyszenia dziecku i spędzania z nim czasu bez zbędnych rozpraszaczy w postaci ekranów.

 

Fundacja proponuje rodzicom wprowadzenie do codziennego życia tzw. Domowych Zasad Ekranowych, czyli zbioru reguł dotyczących sposobów i czasu korzystania z ekranów. Zasady pomagają zadbać o prawidłowy rozwój mózgu dziecka, uczą uważności i równowagi między aktywnościami online i offline oraz mogą pozytywnie wpłynąć na relacje rodzinne. Więcej na: domowezasadyekranowe.fdds.pl

 

https://www.youtube.com/watch?v=reBzTX6UO5E

 

Zachęcam Rodziców do odwiedzenia strony, jest tam więcej informacji i ciekawych porad jak sobie radzić z dzieckiem które nadużywa urządzeń ekranowych.

 

Rodzic jako źródło bezpieczeństwa

Na temat znaczenia bezpiecznej więzi między rodzicem a dzieckiem powiedziano i napisano już bardzo wiele. Wiemy, że to właśnie bezpieczna relacja jest punktem wyjścia dla prawidłowego, harmonijnego rozwoju dziecka na wielu płaszczyznach. Zdajemy sobie również sprawę z tego, że potrzeba bliskości, związana bezpośrednio z poczuciem bezpieczeństwa, jest tak samo ważna jak chociażby potrzeba snu czy jedzenia. Jak zatem zaspokoić owo dziecięce pragnienie bezpieczeństwa?

 

Bezpieczeństwo, czyli co?

Zanim jednak przejdziemy do sedna, ustalmy raz a porządnie, jak słowo bezpieczeństwo rozumiane jest w rodzicielstwie. „Po pierwsze, chodzi o przetrwanie i zaspokojenie podstawowych potrzeb fizjologicznych dziecka: jedzenia, schronienia, ochrony. Chodzi również o ogólnie pojmowane zdrowie. „

Po drugie dziecko ma w sobie głęboko zakodowane przekonanie, że zadaniem opiekuna jest zapewnienie mu bezpieczeństwa w sensie ochrony przed zagrożeniem. Zagrożenie rozumiane tutaj jest wielopłaszczyznowo, m.in. jako coś, co wywołuje emocje (strach, lęk, wstyd), niespodziewane reakcje (płacz, krzyk, gryzienie, kopanie), jest czymś nowym, nieznanym, wiąże się z etapem rozwoju (np. lęk przed ciemnością), dotyczy interakcji społecznych (pierwsze kłótnie, porażki). „Kiedy pojawia się zagrożenie lub sama możliwość jego wystąpienia, rodzice chronią swoje dzieci. Im lepiej nasze dzieci wiedzą, że mogą liczyć na bezpieczeństwo, tym bezpieczniejsza może się stać więź dziecko-rodzic. Bezpieczeństwo jest fundamentem przywiązania. Dzięki niemu dzieci czują, że są w relacji i że są chronione.”

 

Ryzyko też jest ważne!

Oczywiście w zakresie zdrowego rozsądku, opartego na świadomości, że nie możemy uchronić dziecka przed życiem samym w sobie. Budowanie stabilnej więzi z dzieckiem nie opiera się na nadopiekuńczości, ani na całkowitym skupieniu się na dziecku i lekceważeniu reszty świata. Nie polega też na wyręczaniu dziecka czy unikaniu wyzwań.

Przyjrzyjmy się takim sytuacjom: niemowlę próbuje pierwszy raz sięgnąć po zabawkę, rodzic podaje mu ją w obawie przed nieudaną próbą i związaną z nią frustracją (np. płaczem) lub, w przypadku starszego dziecka, rodzic nie wyraża zgody na jego udział w konkursie, obawiając się, że przegra i tego nie udźwignie. Mimo, że w obu przypadkach jesteśmy w stanie łatwo odgadnąć dobre intencje rodzica, jego działania nie dają dziecku poczucia bezpieczeństwa. A wręcz przeciwnie: lęk rodzica wywołuje lęk dziecka, a brak wiary w jego kompetencje sprawia, że przestaje samo sobie ufać, a nawet przestaje podejmować ryzyko (podejmowanie ryzyka to także wyciąganie rączki po rzecz, nie wiedząc, jak to dokładnie zrobić).

 

3 strategie budowania poczucia bezpieczeństwa u dziecka

  1. Nie być źródłem zagrożenia

Podstawowy punkt wyjścia dla pierwszej strategii to oczywiście trzymanie się z dala od przemocy wobec dziecka (nie tylko tej oczywistej, ale również takich zachowań jak: trening snu, zostawianie dzieci samych, żeby się wypłakały, krzyki i obrażanie słowne, zastraszanie, grożenie, ośmieszanie).

Idąc dalej, dbanie o to, by  samemu nie stanowić dla dziecka źródła zagrożenia, to także ogromna praca nad sobą, nad swoimi reakcjami w sytuacjach stresowych, kiedy to zachowanie dziecka, np. płacz, sprawia, że sami nie potrafimy poradzić sobie z własnymi emocjami i wybuchamy agresją, złością, gniewem. „By tego uniknąć, powinniśmy bardzo uważać, kiedy czujemy, że nasz układ nerwowy wchodzi w stan nadmiernego wzbudzenia.”

 

Pomocne mogą być w tym:

  • dzienniki złości, czyli wypisywanie na spokojnie momentów, w których zwyciężyły negatywne emocje, analizowanie przyczyn, skutków takiej reakcji i szukanie sposobów na bardziej konstruktywne rozwiązanie, gdy znów doświadczymy podobnej sytuacji,
  • praktykowanie medytacji, mindfulness, relaksacji – najlepiej zacząć pod okiem fajnego, życzliwego nauczyciela,
  • dbanie o swoje własne zasoby poprzez robienie tego, co lubimy, co nas odpręża, co sprawia przyjemność,
  • pójście na psychoterapię, zwłaszcza, gdy widzimy, że nasze zachowania bardzo często stanowią zagrożenia dla bezpieczeństwa dziecka.
  1. Naprawiać i mieć odwagę powiedzieć przepraszam

Kolejna strategia dotyczy sytuacji, w których zawiedliśmy, zachowaliśmy się nieodpowiednio, popełniliśmy błąd. Sytuacji, kiedy w stresie lub nerwach robimy lub mówmy coś, czego później żałujemy, warto wiedzieć, że zawsze można naprawić naruszoną relację (nie mówię tu o przemocy czy jawnym zaniedbaniu dziecka!).

„Chodzi o to, że te nieidealne reakcje rodziców dają dzieciom szansę zmierzenia się z trudnymi sytuacjami i wyrobienia sobie dzięki temu nowych umiejętności – na przykład samokontroli, mimo że rodzic niezbyt dobrze kontroluje samego siebie. A później dzieci widzą, że wracasz do nich i przepraszasz, i naprawiasz relację z nimi. Uczą się też znosić to, że w relacji zdarzają się naruszenia, a potem naprawy.”

  1. Być jak Mistrz Yoda, czyli być bezpieczną przystanią

Ostatni sposób na wspieranie poczucia bezpieczeństwa u dziecka to umiejętność wchodzenia w tzw. tryb opiekuńczy za każdym razem, gdy dziecko tego potrzebuje. Nawet jeżeli to my sami jesteśmy przyczyną strachu (np. poprzez zbyt gwałtowną reakcję, ton głosu), najważniejsze jest stałe, świadome dążenie do zachowania bezpiecznej relacji. Kluczowa jest tu regularność, przewidywalność, czyli bycie latarnią morską i bezpieczną bazą poprzez sięganie po stałe, sprawdzone i powtarzalne schematy komunikacji, np.: przytulenie, bliskość fizyczna, gotowość do współodczuwania i rozmowy o emocjach (swoich i dziecka), odwaga do tego, by przyznać się do błędu i przeprosić (strategia nr 2).

 

Bycie bezpieczną bazą dla dziecka to nie jednorazowy akt, a codzienny wysiłek. To ciągłe uczenie się siebie nawzajem. Dobrze przy tym pamiętać, że nasze zachowanie i nasze wybory wpływają na jakość relacji z dzieckiem, a nie na odwrót. To my – rodzice jesteśmy odpowiedzialni za więź z dzieckiem. Dlaczego? Z prostej przyczyny: mózg dziecka dopiero dojrzewa, a co za tym idzie, jego obszary odpowiedzialne za regulacje emocji dopiero się kształtują, a bazą tego procesu jest interakcja z mózgami bliskich dziecku dorosłych.

 

*Używając słowa „rodzice” mamy na myśli także inne, najbliższe dziecku osoby, które w szczególnych sytuacjach zastępują rodziców.

 

Warto przeczytać:

– Dzieci w wirtualnym świecie – broszura

– Nastolatki w wirtualnym tunelu – broszura

– Zaburzenia depresyjne u dzieci i młodzieży

– Ulotka Apel twojego dziecka

– Profilaktyka uzależnień behawioralnych

– Klikam z głową

– Dziecko z ADHD w szkole i przedszkolu

– Wsparcie dzieci i młodzieży z fast oraz ich rodzin

– Jak chronić dziecko przed nałogowymi zachowaniami?